czwartek, 19 maja 2011

Chlebowy replay

Po ostatnim "sukcesie" postanowiłam iść za ciosem i upiec jeszcze raz chleb, zanim wyślę zakwas na spoczynek do lodówki. Tym razem upiekłam chleb bardziej pszenny, dodatek mąki żytniej jest bardzo niewielki. Wyrósł pięknie i upiekł się też dobrze. W smaku wspaniały.








Pozdrawiam Was chlebowo:))))

P.S Wszelką wiedzę na temat chleba i przepisy czerpię STĄD

wtorek, 17 maja 2011

Chleb

Wczoraj miałam tak zabiegany dzień, że nie zdążyłam już napisać o pieczeniu chleba i wrzucić zdjęć.Pieczenie chleba to nie pieczenie placka. To jest po prostu Dzień Pieczenia Chleba. Moja  ciocia , u której spędzałam każde wakacje piekła chleb na cały tydzień. I teraz rozumiem dlaczego. Tylko nie wiem skąd miała tyle siły, żeby dobrze wyrobić tak dużo ciasta, bo miksera w jej rękach sobie nie przypominam. Nie miała pieca chlebowego w domu, więc zanosiła chleb do piekarni i potem odbierała gotowe gorące bochenki. Właściwie nie były to bochenki tylko bochny, bo piekła na blachach plackowych. Kromka była tak wielka,że jedną tylko można się było najeść. Najlepiej smakował z gęsta śmietaną i cukrem. Wracając z wakacji obowiązkowo braliśmy ze sobą bochen takiego chleba do domu.
Wracając do mojego chleba to muszę się pochwalić, że jak na pierwszy raz to jestem z siebie dumna. Nie miał zakalca i w smaku był bardzo dobry Został "pożarty "błyskawicznie:) Mało brakowało, a nie zdążyłabym zrobić zdjęć.

To chleb przygotowany do wyrośnięcia

Tak wyglądał po godzinie

A tak tuż przed włożeniem do piekarnika

Ta dammm - oto jest!!!


Zakwas dokarmiam dalej więc w najbliższym czasie na pewno znów będę piekła. Teraz mam zamiar upiec pszenny chleb.
Pozdrawiam Was serdecznie

Frasiu dziękuję za komentarz. Fajnie masz , że mąż piecze.Mężczyźni, którzy potrafią piec i gotować zawsze wzbudzają mój szczery podziw:)))

niedziela, 15 maja 2011

Mieszanka firmowa

Nie wiem dlaczego tak jest, ale miesiąc, który najbardziej lubię mija najszybciej. Wydaje mi się, że dopiero co pisałam, a tu okazuje się, że minęły dwa tygodnie. Całe szczęście, że coś się działo w tym czasie. Poprzednio pisałam , że wybieram się nad morze. Byłam zaproszona więc znałam tylko adres, a że miejsce okazało się niezwykłe, postanowiłam napisać o nim. W końcu wakacje tuż, tuż. To niezwykłe miejsce to pensjonat Galeria Sen, który znajduje się w małej wsi Smołdziński Las. Prowadzi go pani Krystyna kobieta z pasją, poczuciem humoru i energią, którą mogłaby zarazić niejednego dwudziestolatka. Maluje piękne obrazy i "ubiera" nimi pensjonat. Wszystkie pokoje mają swoje nazwy i są stosownie do niej urządzone. Miejsce jest ciche i spokojne, do morza  ok 2,5 km. W drodze nad morze przechodzimy  przez Wydmę Czołpińską,  a potem dla amatorów pieszych wędrówek polecam spacer brzegiem morza do następnej wydmy- Łąckiej tej bardziej znanej i obleganej prze turystów.Ja właśnie taką trasę zrobiłam (ok 20km) i prawie umarłam :)) W okolicy jest parę ciekawych miejsc do zobaczenia np. muzeum w Klukach.

 Wejście do Galerii Snów

Mieszkaniec pensjonatu kot Borsuczek, który upatrzył sobie do spania tylko moje kolana:))

Gdzieś na wydmach....


Chciała porwać nam rybkę z talerza:))

Ale nie myślcie sobie,że tylko wypoczywam, bo robótkowo to ho,ho ho
Po pierwsze primo wyszywam miśka dla małej dziewczynki. Misiek w całości będzie super, o ile wcześniej nie stracę cierpliwości. Sama mała główka małego miśka to 9 kolorków. 5 krzyżyków w jednym kolorze obok siebie to cud. Dobrze ,że na ubranie składa sie tylko biały sweterek:))) Otoczony jest wianuszkiem z różyczek.....biały sweterek.........ma też kokardkę pod szyją.......to chyba nie miś tylko misia!!!!!:)))). Teraz rozumiem i wybaczam tyle kolorów na głowie. To przecież kobieta :D


W poprzednim poście pokazywałam Wam chleb, który upiekłam. Chleb był z gotowej mieszanki mąki i na drożdżach, czyli chleb, ale nie do końca prawdziwy. Poszłam dalej i postanowiłam upiec prawdziwy chleb na zakwasie. Parę dni hodowałam zakwas. Dzisiaj zaczynam piec chleb tzn. robię zaczyn a jutro będę piekła chleb. Mój wrodzony pesymizm mówi mi, że to nie może się udać za pierwszym razem, ale postanowiłam być uparta (to zawsze nieźle mi szło) i próbować do skutku.

To zakwas , który pięknie się rozwija . Garnek przeprasza za swój wygląd, ale jest staruszkiem:))

A to zaczyn
Jutro wszystko się okaże.
Z nadzieją na udane jutro i cały tydzień pozdrawiam Was ciepło.

niedziela, 1 maja 2011

W torebce, w ogrodzie i w kuchni

No i jesteśmy po jednych świętach i w trakcie drugich!!. Mam nadzieję, że wypoczywacie na łonie natury lub tworzycie w domowym zaciszu. Ja wyjazdowy weekend mam dopiero za tydzień, więc teraz tworzę, a właściwie już wytworzyłam parę rzeczy i teraz spieszę podzielić się z Wami tymi wytworami (się rymuje ładnie:)))
Otóż jak wiecie na pewno w torebce każdej kobiety oprócz miliona rzeczy (oczywiście niezbędnych) powinien się znaleźć portfelik Wiadomo jaki z Wiadomo Czym. Oczywiście postanowiłam  takowy uszyć , a nawet udało mi się popełnić 2 egzemplarze .








Mam nadzieję, że portfeliki podobają Wam się i będą może jakąś inspiracją do uszycia własnych.
W tytule posta jest ogród. Wiosna , a w szczególności maj jest bodaj najpiękniejszym okresem w ogrodzie. Specjalnie dla Was wyszłam do mojego , żeby pokazać Wam co w nim piszczy. Pokaże go Wam z trochę bliższej perspektywy.


Widzicie ta niby ciemniejszą gałązkę?? Po dokładnych oględzinach okazuje się , że to przepiękna gąsieniczka wyglądająca zupełnie jak jakiś patyczek. muszę koniecznie sprawdzić w atlasie motyli  w co się ta "gałązka' za jakiś czas zamieni.
W dalszej wędrówce zajrzałam do środka tulipana



Obejrzałam z bliska jak wygląda dmuchawiec................


............i wróciłam do domu na herbatkę i chleb, który sama upiekłam





I tym smacznym akcentem kończę, pozdrawiam Was i życzę dużo wypoczynku i wielu przyjemności.
pa pa

P.S.Attane witam i cieszę się ,że trafiłaś do mnie:)))