Nie mogę powiedzieć,że opanowało mnie poświąteczne lenistwo, bo tydzień między świętami a Sylwestrem spędziłam bardzo aktywnie w górach. Pogłębiałam mianowicie tajniki tańca zwanego salsą i próbowałam swoich sił na nartach.O ile z salsą idzie mi nieźle, to narty okazały się porażką.Chyba zabrakło mi wytrwałości. Jedyne czego się nauczyłam to....bezpiecznie upadać:) To ponoć tez ważna umiejętność w jeździe na nartach:))))).Teraz trzeba wrócić do normalności.......będzie ciężko.
Tymczasem zostawiam Was z moją ukochaną salsą
wraccaj ,wracaj i le można czekać na nowe wpisy na blogu :-)
OdpowiedzUsuń